poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Rozdział 1. Podróż



   Rudowłosa dziewczyna mocno zaciskała dłonie na rączce od wózka, na którym stał kufer i klatka ze zwiniętym w środku białym kotem - Sol. Ostrożnie nakierowała go na kolumnę między peronem 9 i 10, przypominając sobie jednocześnie jak bardzo bała się wbiec w ścianę za pierwszym razem.
Teraz, kiedy miała zacząć szósty rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa - Hogwarcie, wydawało jej się to śmieszne.
Ruszyła szybkim krokiem na barierkę i już po chwili znalazła się po drugiej stronie, gdzie w kłębach pary stał Expres Londyn-Hogwart.
Na peronie tłoczyli się uczniowie ze swoimi rodzicami i przyjaciółmi, przez co panował okropny hałas. Lily stanęła na palcach, ale nie zdołała znaleźć w tłumie żadnej ze swoich przyjaciółek, z którymi od pięciu lat dzieliła dormitorium. Dorcas Meadowes zawsze uśmiechnięta brunetka o pięknych oczach, potrafiąca wysłuchać każdego, kto tego potrzebuje. Przebojowa Anna Berns - blondynka o zniewalających niebieskich oczach, zabawna Laura Norton i Lily tworzyły zgraną paczkę od początku szkoły.
Rudowłosa dziewczyna ruszyła wolno w kierunku pociągu. Chciała zająć wolny przedział, aby mogły w spokoju porozmawiać z koleżankami. Evans chwyciła swój kufer i z trudem ściągnęła go z wózka, klatkę z kotem chwyciła pod pachę i zaczęła mocować się ze swoim bagażem. Jej celem było wciągnięcie go po schodkach do pociągu. Nagle ktoś z drugiej strony uniósł go do góry i dziewczyna bez trudu wtaszczyła go na szczyt. Zerknęła na dół, aby sprawdzić, komu zawdzięcza ten mały sukces. Obok pociągu stał Remus Lupin, który uśmiechał się do niej przyjaźnie.
–Remus! – wykrzyknęła dziewczyna zeskakując na peron i zarzucając chłopakowi ręce na szyję. Blondyn odwzajemnił gest i odsunął ją na odległość swoich ramion. Jego szare oczy zajrzały w zielone tęczówki Lily. –Dobrze Cię widzieć.
–Ciebie również Lily. – odparł chłopak odsuwając się kawałek. – Zmieniłaś fryzurę? – zapytał mierząc wzrokiem jej włosy sięgające zaledwie do ramion. Evans roześmiała się.
– Myślałam, że chłopcy nie zauważają takich rzeczy!
– Mam przypomnieć, że wcześniej one sięgały do połowy pleców? – Lily wzruszyła ramionami, ale z jej twarzy zniknął uśmiech. Ścięła je tuż po pogrzebie taty, który bardzo lubił ją w długich włosach.
– Każdy potrzebuje zmian.– oświadczyła rudowłosa na powrót wchodząc do pociągu. – Jak spotkasz dziewczyny powiesz im, że już jestem w środku?– poprosiła Lily wychylając się do przodu. Remus pokiwał głową, po czym ruszył na poszukiwania swoich przyjaciół. Evans szybko znalazła wolny przedział i za pomocą jednego machnięcia różdżki umieściła ciężki kufer na półce. Że też wcześniej nie pomyślała, aby użyć magii! Usiadła przy oknie obserwując znajdujących się na zewnątrz ludzi, jedną ręką głaszcząc swojego kota, który zwinął się w kłębek na wolnym miejscu obok niej. Nagle drzwi przedziału z hukiem się otworzyły, a do środa weszła blond włosa dziewczyna w zwiewnej niebieskiej sukience, która idealnie współgrała z jej oczami. Lily uśmiechnęła się na widok przyjaciółki i zerwała się ze swojego miejsca, aby przytulić Annę.
–Tęskniłam! –wyszeptała blondynka i odsunęła się nie wypuszczając rude z uścisku. – Ładnie Ci tak.
– Dziękuję.– wymamrotała Lily zajmując swoje miejsce. – Ale chyba są trochę za krótkie.
– Bzdura! – Anna rozsiadła się naprzeciw przyjaciółki. – Dodają Ci charakteru. – zaplotła blond kosmyk na palca. – Jak się czujesz?
Evans wzruszyła ramionami i przygryzła wargę.
–Nie wiem. – powiedziała po chwili namysłu. – Jest już lepiej niż na początku.
– Przepraszam, że nie było mnie na pogrzebie. –Anna była wyraźnie zmartwiona.
– Były ze mną Dor i Laura. – odparła Evans zmuszając się do uśmiechu. – Wiem, że gdybyś tylko mogła zjawiłabyś się.
Berns już otwierała usta, żeby coś dodać jednak do przedziału wkroczyły dwie brakujące dziewczyny. Po wymianie uścisków i zajęciu swoich miejsc, rozmowa rozpoczęła się na nowo.
– Jak wam minęły wakacje? – zagadnęła szybko Lily w obawie, że któraś z dziewcząt zacznie mówić o pogrzebie jej taty.
– W sumie nie robiłam nic ciekawego. – jako pierwsza odezwała się Laura związując swoje brązowe włosy w warkocza. – Snułam się po okolicy bez celu i raz wpadłam na Alicje Prewett.
– Tą rok starszą? – upewniła się Anna, po czym przystąpiła do relacjonowania. – Poznałam fantastycznego chłopaka! Niestety mugol!
–Jesteś pewna? – odezwała się Norton z uśmiechem.
– Tak, zrobił mi wykład na temat kradzieży w metrze! – śmiech blondynki wypełnił przedział. – Ja w życiu nie jechałam metrem!
– Masz jeszcze czas, żeby to nadrobić. –wtrąciła Evans drapiąc Sol za uszami.– Gdzie go poznałaś?
Berns wygodniej usiadła na swoim miejscu i zaczęła opowiadać:
–Byłam z rodzicami w domku nad jeziorem i spotkałam go w pierwszy dzień pobytu – w jej głosie słychać było radość. – Siedziałam sobie na kocu i opalałam się, aż tu nagle dostałam w głowę piłką! To się odwracam, ściągam okulary przeciwsłoneczne i mierzę go wzrokiem.
–Tym, co nawet Black ma od niego ciarki i chce uciekać? – przerwała jej, Dorcas.
–Tym samym. – Anna była z siebie wyraźnie dumna. – No i mierzę go tym wzrokiem, a do mnie podbiega jego brat. Ale mówię wam najsłodsze dziecko, jakie widziałam i zaczyna mnie przepraszać.
–Oooo. – zagruchała Laura uśmiechając się delikatnie.
–Zareagowałam tak jak ty Lauro. – przyznała Berns. – Ten starszy podchodzi do mnie, koszule miał rozpiętą, a było, na co popatrzeć i się przedstawia. Miał cudowny głos. – rozmarzyła się dziewczyna. – Nazywał się Thomas i od tamtej pory, co dzień bawiłam się z nim i Rogerem.
–Całowałaś się z nim?– zainteresowała się Dorcas. Anna roześmiała się głośno.
–Oczywiście!
– Ja cały czas użerałam się z młodszą kuzynką! – pożaliła się Meadowes. – Ma 5 lat i jest najbardziej irytującym stworzeniem na świecie.
– O nie! – zaprzeczyła Lily stanowczo. – Najbardziej irytujący na świecie jest Potter! –
dziewczyny roześmiały się głośno.
– Pisał do Ciebie? – zainteresowała się Laura zabierając Sol z kolan rudej. Kotka miałknęła, ale nie uciekła od brunetki.
– Raz, początkiem sierpnia, ale nie miałam głowy, żeby mu odpisywać. – powiedziała dziewczyna otwierając książkę, która od dłuższego czasu leżała obok niej.
– To zrozumiałe!– zapewniła Dorcas ściskając Lily za rękę.
Po chwili Laura zapadła w lekki sen opierając się o Annę, która zawzięcie coś pisała w swoim notesie. Dorcas wyciągnęła podręcznik do zaklęć i czytała pierwszy rozdział, a Evans z siedziała z otwartą książką leżącą na kolanach i wpatrywał się w okno.
Tak zastali je Huncwoci, którzy bez pukania weszli do przedziału.
– Co tu tak cicho? – zagadnął Black, wciskając się obok Laury. Brunetka zamrugała zdezorientowana i wyprostowała się.
– Czekałyśmy, aż wy przyjdziecie i narobicie hałasu. – odparła Anna nie podnosząc wzroku znad notatnika.
– No i jesteśmy! – Potter usiał obok Lily zerkając ukradkiem na dziewczynę. – Ładna fryzura Evans.
Rudowłosa zmierzyła go krytycznym wzrokiem i odparła krótko:
– Dzięki.
Przecież on nie może wiedzieć, że pozbyła się swoich włosów w akcie żalu po utracie ojca, który tak bardzo lubił jej długie kosmyki, mimo to czuła złość, że to powiedział.
– Dorcas, czy to jest podręcznik?– tym razem James zainteresował się, Meadowes.
– Owszem. – mruknęła brunetka. – Mam zamiar wziąć się ostro do pracy w tym roku.
– To bardzo…– zaczął Syriusz szukając odpowiedniego słowa. – Ambitne.
– Wiem. – Dorcas znowu skryła się za książką nie zwracając na nikogo uwagi. Lily oparła głowę o zagłówek i podciągnęła kolana do góry nie zdając sobie sprawy, że zarówno Black jak i Potter obserwują ją ukradkiem.
– Jak wakacje Evans? – zagadnął Syriusz uśmiechając się do niej w Huncwocki sposób. Dziewczyna wzruszyła ramionami i odchrząknęła.
–Bywały lepsze. – mruknęła nie patrząc na nikogo. – A Twoje? – odbiła piłeczkę wiedząc, że Black nie dogaduje się ze swoją rodziną.
– Uciekłem z domu. – uśmiechnął się chłopak. – Jestem teraz przybranym synem Potterów.
– Uciekłeś? – powtórzyła Dorcas patrząc na niego znad książki. – Było, aż tak źle?
– Gorzej. – chłopak wyraźnie się zasępił.
– Przykro mi. –  powiedziała szczerze Lily patrząc mu prosto w oczy. – Chociaż z drugiej strony miło słyszeć, że nie tylko ja miałam do dupy wakacje.
Black roześmiał się, co do złudzenia przypominało szczekanie psa.
–Wiemy, o wszystkim. – wyznał Remus drapiąc się po głowie i niepewnie patrząc na brunetkę wciśniętą między Anną, a Syriuszem. –Laura napisała do mnie, ale ja nie mogłem przyjechać.
Lily westchnęła tylko i posłała przyjacielowi wymuszony uśmiech.
–To nic.
–Wiesz, że gdybyś chciała pogadać… – zaczął James i celowo nie skończył. Evans kiwnęła głową.
–Wiem i dzięki. – mruknęła czując, że na jej policzki wpływa rumieniec, nawet gdyby chciała pogadać to na pewno nie z NIM. W przedziale zapadła cisza, której nikt nie chciał przerwać. Anna pokręciła zirytowana głową i zapytała Blacka:
.– Macie już zaplanowany jakiś kawał na rozpoczęcie roku?
–Ekhem. – zakaszlał Back drapiąc się po karku. – Nie chcę dostać szlabanu.
–Nie jestem, aż taka okropna! – powiedziała Evans podniesionym głosem.
–Jesteś! – odezwali się w tym samym momencie Syriusz, James i Peter. Ruda zacisnęła usta tak, że utworzyły cienką kreskę.
–To nie moja wina, że wasze kawały są głupie i najczęściej niebezpieczne!
–Przesadzasz. – Łapa wyszczerzył zęby w jej kierunku. – Wszystkich śmieszą nasze dowcipy.
Ruda prychnęła i zmierzyła chłopaka krytycznym wzrokiem.
–Jakoś osoby, którym robicie te kawały nigdy się nie śmieją.
–Wiesz jak to mówią Evans. – powiedział chłopak. – Ktoś musi cierpieć…
Dziewczyna zamknęła oczy i odetchnęła głęboko.
–Jeżeli wasz dowcip będzie zabawny i nikomu nie stanie się krzywda to nie dam wam szlabanu.– obiecała Lily unosząc do góry dwa palce w geście obietnicy. – Ale tylko wtedy.


Witam wszystkich bardzo serdecznie na moim blogu o HUNCWOTACH.
Mam nadzieję, że moja wersja ich historii was zaciekawi ;)
Chcę poinformować też, że kolejny rozdział będzie za miesiąc, a następne pojawiać się będą już dość regularnie!
Swoje opowiadania publikuję też na wattpadzie, więc jak ktoś na nie tam trafi to NIE JEST PLAGIAT ! ;D
Miłego czytania :*